Cardio - tak czy nie?

Typowy trening cardio nie ma ostatnio zbyt łatwego życia. W świecie sportu na ten moment mocno się go krytykuje i nie robią tego wcale zwykli ćwiczący ludzie, ale krytyczne słowa wychodzą z ust samych trenerów personalnych i zaawansowanych sportowców. O co więc w tym wszystkim chodzi? Dlaczego trening cardio na siłowni, który niegdyś wykonywany był dosłownie przez każdego ćwiczącego, teraz nagle zaczął uchodzić za coś kompletnie niepotrzebnego, a nawet szkodliwego? Czy rzeczywiście lepiej go nie wykonywać, czy jednak w pewnych przypadkach będzie mieć on swoją wartość?

Krytyka, która zalała wszelkiego rodzaju treningi cardio, związana jest z tym, jakich efektów oczekują ludzie wykonujący najczęściej takie ćwiczenia. Jeżeli na siłowni pewna grupa osób niemalże cały swój czas spędza na strefie z maszynami cardio, wniosek z tego jest bardzo prosty – chcą oni schudnąć i pozbyć się zbędnej tkanki tłuszczowej. A zawsze mówiło się przecież o tym, że to cardio najlepiej spala sadełko. Że trzeba biegać lub jeździć na rowerze jak najczęściej, pocić się na każdym treningu, by organizm mógł samodzielnie likwidować i usuwać komórki tłuszczowe. Panowało jeszcze jedno przekonanie – że ciało zaczyna korzystać z zasobów tłuszczu dopiero po trzydziestu minutach od rozpoczęcia aktywności, dlatego aby móc przekształcić tłuszcz w energię i go zużyć, należy ćwiczyć przynajmniej te czterdzieści minut. Dziś wiadome jest już, że były to totalne bzdury. Każde cardio – nawet to dziesięciominutowe – działa w podobny sposób na organizm, ale niekoniecznie aż tak dobry, jak to by się mogło wydawać.

Organizmy ludzkie potrafią adaptować się do różnych warunków. Niezależnie od tego, w którym miejscu czy gdzie się znajdą, przyzwyczajają się do konkretnego otoczenia i oddziałujących na nie bodźców. Ten sam trening w pierwszych dniach może być dla nich bardzo wymagający, ale już po kilku tygodniach okaże się łatwizną, a sam ćwiczący wykona go bez mrugnięcia okiem, a nawet ze sporym znudzeniem. Cardio z czasem przestaje być wyzwaniem. Im częściej się je wykonuje, tym szybciej organizm się do niego przyzwyczaja. Początkowo więc półgodzinny trening na rowerku stacjonarnym pozwala człowiekowi na spalenie nawet czterystu kalorii. Gdy po tygodniu jest już zbyt łatwy, ćwiczący zwiększa czas trwania treningu do godziny i osiąga ten sam spadek w kwestii kalorii. Po kolejnych kilku miesiącach ciało znowu adaptuje się do aktywności i oczekuje kolejnego bodźca, który mógłby zmotywować je do spalania tłuszczu i pozbywania się większej ilości energii. W ten sposób ćwiczący wpada w błędne koło. Nie da się bowiem wydłużać sesji treningowej w nieskończoność – nikt nie chciałby przecież, aby jego trening cardio na siłowni trwał dwie czy trzy godziny.

Są natomiast lepsze rozwiązania, dzięki którym można aktywnie i sumiennie spalać na treningach ogromne ilości kalorii, jednocześnie nie poświęcając na siłownię połowy swojego życia. Za najlepsze „spalacze” tłuszczu uznaje się bowiem i treningi siłowe, i treningi interwałowe.

www.miss-fit.pl

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułJak zadbać o siebie?
Następny artykułBóle wieńcowe

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here